To ja Ci opowiem swoją historię. W poprzedniej firmie pracowałem jako przedstawiciel handlowy. Jezdzilem dosłownie po całej Polsce. Wpadłem do jednego klienta pod Warszawe, dodatkowo, bo to był teren mojego działania. Mój pracodawca powiedział, ze mogę, ale nie musze tam jechać, ale nie dla mi wyraźnego zakazu. Ja oczywiście pojechałem, bo raz, ze był to klient którego szanowałem i lubiłem, a po drugie – był jednym z najbardziej dochodowych w naszej firmie. Niestety tak się pechowo zlozylo, że kiedy wychodzilem z mojego samochodu zaparkowanego na parkingu wzdłuż ulicy potracil mnie jakiś smarkacz, który zamiast obowiązującej tam 30stki miał 60tkę na liczniku. Ze złamanym biodrem i złamaną lewa reka wyladowalem w szpitalu. 3 miesiace w podwojnym gipsie. W sumie dobrze,ze się tylko na tym skończyło, bo moglo być znacznie gorzej. A mój pracodawca wykpil się wszystkiego, ze sam sobie wzialem delegacje bez jego zgody, ze to się zdarzylo poza biurem, ale zapomnial, że był to jednak wyjazd sluzbowy, a ja nawet nie musialem mieć wyraźnego polecenia, żeby tak to potraktować. Dowiedziałem się o tym oczywiście później jak szukałem w necie jakiejkolwiek pomocy. Wtedy wpadł mi taki link:
http://www.lodz-adwokat.pl/uslugi. Moglem się wreszcie dowiedzieć jaki m i przysługują prawa, jak wygląda moja sytuacja i okazało się, ze ewidentnie należy mi się odszkodowanie od pracodawcy za to, co się wydarzyło. Kiedy sprawa trafila wreszcie na wokandę, sąd nie miał wątpliwości, że był to wypadek w pracy i należy mi wlasnie odszkodowanie za tak duzy uszczerbek na zdrowiu.